wtorek, 14 października 2014

moje początki


Od czego tu zacząć...
Od zawsze interesowałam się pieczeniem. Podobno pierwszy placek upiekłam mając jakieś dziesięć lat. Wydawało mi się, że to był wyczyn, ale jak ostatnio obejrzałam sobie "MasterChef juniorzy" to mi szczęka opadła... Ale tu nie o tym. Właściwie jestem tak zwanym samoukiem. Zaczynałam praktycznie od zera a teraz mam sporą kolekcję akcesoriów i trochę doświadczenia. Kiedy robiłam moje pierwsze eksperymenty szukałam czegoś, co mogłoby mi pomóc. Szukałam rad i znalazłam, ale niekoniecznie było to, to, czego oczekiwałam. Teraz sama chciałam się podzielić tym, co robię. Stało się to moją pasją, zabawą, oderwaniem się od obowiązków. Torty to coś, co kocham...
Jako, że post nazwałam początkiem to pokażę Wam kilka moich pierwszych wyrobów...
To chyba pierwszy udokumentowany. W kształcie piłki, choć może nie do końca przypomina futbolówkę. Wtedy jeszcze nie miałam odpowiednich narzędzi. Od razu uprzedzam, że tandetne dekoratory, szpryce, czy worki nie wytrzymają zbyt wiele i w większości nadają się tylko do bitej śmietany i to też nie zawsze. W jednym z kolejnych postów postaram się pokazać, czego teraz używam. Mam nadzieję, że będę też w stanie podawać przepisy na wypieki i całą resztę.



 Kolejny torcik z letnimi owocami, czekoladą, galaretką, czyli dużo wszystkiego. Niestety zupełnie nie pamiętam, co było w środku. Za to na kolejny podam pełny przepis. Ten tort robiłam na pierwsze urodziny mojej córki. To był sierpień, więc miałam pod dostatkiem malin. Używałam wtedy jeszcze tandetnej szprycy, ale cokolwiek dało się nią zrobić.


Ciasto:
- 6 -7 jajek
- pół szklanki cukru
- tyle łyżek stołowych mąki ile jajek
- łyżeczka proszku do pieczenia
- łyżka oleju
Masy:
- kwaśny dżem do posmarowania spodu (u nas nie przepadamy za bardzo słodkimi tortami)
- 3 - 4 kubeczki słodkiej śmietany 30% do ubijania w zależności od pojemności (zwykle kupuje 250ml, ale wiem, że są też po 200) należy ją porządnie schłodzić przed ubiciem.
- dwie  łyżki kakao
- kilka łyżek cukru (do smaku)
- 200g świeżych malin
- 4 łyżeczki żelatyny do deserów

Ze składników na ciasto upiec biszkopt. Białka oddzielić od żółtek. Do białek dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę, dodać cukier. Kiedy białka będą już szkliste i gładkie a cukier niewyczuwalny na najmniejszych obrotach miksera dodać żółtka. Potem dodać olej a następnie proszek do pieczenia, przesianą mąkę. Należy wszystko delikatnie wymieszać trzepaczką lub szpatułką. Osobiście używam rózgi z metalową kulką w środku, dobrze rozprowadza mąkę i nie robią się gródki. Powstałe półpłynne ciasto wylewamy na dużą tortownicę (28 cm średnicy). Pieczemy 25 - 30 minut na złoty kolor. Dobrze jest używać termoobiegu.
Po wystudzeniu przekroić ciasto na trzy części. Spodnią posmarować dżemem. Żelatynę wsypać do 150 ml chłodnej przegotowanej wody, aby napęczniała. Po kilku minutach lekko podgrzać żeby się całkowicie rozpuściła (nie może się zagotować).
Masa kakaowa. Wsypać około łyżeczki cukru (do smaku) ubić na sztywno jeden kubeczek śmietany. Dodać kakao i ubijać jeszcze chwilę aż proszek ładnie się rozprowadzi. Wlać około jednej trzeciej objętości rozpuszczonej żelatyny. Wymieszać i wylać na posmarowany dżemem placek. Przykryć drugim blatem i docisnąć lekko. Schłodzić.
Masa malinowa. Kilka najładniejszych malin odłożyć do dekoracji resztę trochę pokruszyć, ale tak żeby były wyczuwalne kawałki. Ubić kolejny kubeczek śmietany z trochę większą ilością cukru niż poprzednio, dorzucić maliny i połowę pozostałej żelatyny. Wyłożyć na schłodzone ciasto i przykryć ostatnią częścią biszkoptu. Docisnąć i wstawić do lodówki. Dekorację na wierzchu najlepiej jest robić po kilku godzinach, kiedy masy są już dobrze związane żelatyną.
Ubić pozostałą śmietanę z cukrem i dodać resztę żelatyny, ( jeśli zastygła należy ją odrobinę podgrzać do rozpuszczenia, mieszając). Połowę śmietany wylać na wierch i rozprowadzić również po bokach ciasta. Resztę włożyć do szprycy lub rękawa i wycisnąć rozetki na wierzchu. Udekorować malinami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz